• AutoMapa - pseudonawigacja samochodowa GPS

    Jako, że potrzeby firmowe zmusiły mnie do zakupienia, a właściwie zmiany palmtopa, postanowiłem przy tej okazji wypróbować modny ostatnio wynalazek pod tytułem AutoMapa. W tym celu zakupiłem licencję programu AutoMapa XL pozwalającą używać mapy Polski oraz 21 szczegółowych planów miast (i podobno wszystkich nowych planów, które ukażą się w ciągu roku od rejestracji).

    Do kompletu zamówiłem również odbiornik GPS i trochę akcesoriów do zamontowania całego ustrojstwa. Wybór padł na odbiornik Fortuna Clip-On komunikujący się z palmtopem poprzez BlueTooth, co upraszcza trochę kabelkologię w samochodzie. W zestawie była również wspólna ładowarka do palmtopa i odbiornika z wtyczką do gniazda zapalniczki oraz uchwyt na wysięgniku do mocowania palmtopa.

    Gdy już zgromadziłem wszystkie kawałki w jednym miejscu, trzeba to było jakoś wypróbować. Nie czekając więc na profesjonalny montaż zestawu, obwiesiłem autko i siebie kablami i ruszyłem w teren potestować. Bardzo szybko okazało się, że podgrzewane szyby przednie w naszych mondaskach stanowią przeszkodę bardzo utrudniającą falom o wysokiej częstotliwości dotarcie do antenki. Niewiele pomagało ustawienie odbiornika w tryb zwiększonej czułości. Na szczęście umieszczenie go w lewym lub prawym rogu podszybia (gdzie nie ma już drucików podgrzewania) spowodowało, że system zaczął zachowywać się w miarę przyzwoicie. No, ale skoro już tak pobiegłem w koszty, postanowiłem pójść jeszcze dalej i zamówiłem zewnętrzną antenę. Zamontowałem ją tuż pod tylną szybą w jednym opakowaniu z trzecim światłem stopu. Było tam akurat tyle miejsca, żeby stopu nie zasłaniać. Odbiornik powędrował do schowka pod wyłącznikiem świateł mijania. Ładowarkę (zasilaną dopiero po przekręceniu kluczyka) zamontowałem na stałe pod plastikiem konsoli środkowej obok kolumny kierownicy, a kabelki z prądem dojechały do samego schowka, gdzie merdają sobie wesoło, gdy nie są podłączone do odbiornika GPS. Najbardziej z tej zmiany ucieszył się kabel od zmieniarki zamontowanej w bagażniku, ponieważ dotąd samotny, zyskał towarzystwo w „osobie” kabla anteny zewnętrznej poprowadzonego od schowka do tylnego światła stop.

    Pierwsze koty za płoty. Antena schowana, kable też, palmtop na wysięgniku przyczepionym do szyby przedniej po lewej stronie kierownicy … Żyć, nie umierać. Zatem testujemy dalej. Wsiadam, uruchamiam system. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Wyciągam odbiornik z kieszeni, pakuję do schowka. W schowku podłączam antenę i zasilanie, włączam odbiornik, wyciągam palmtopa, umieszczam go w uchwycie, podłączam zasilanie i włączam. Piórkiem uruchamiam AutoMapę, zgrywam z BlueTooth’em w odbiorniku… Ufffff, działa. Ale co zrobić z piórkiem? Wyjmuję palma z uchwytu, chowam piórko, wkładam palma do uchwytu. Można jechać. Wyjeżdżam z bramy na moją wiejską (czytaj: dziurawą) drogę, zerkam na mapę i…. kurczę, nic nie widzę. Palmtop na wysięgniku na dziurach wpada w rezonans i trzęsie się jak diabli, skutecznie blokując dostęp do informacji. No, ale cóż to za problem. W końcu oglądało się parę odcinków MacGyver’a. W kieszeni w drzwiach znajduję jakąś starą szmatę, zwijam w kłębek i podkładam pod uchwyt. Pomogło. Już coś widzę. Niewiele, ale zawsze to coś. Słońce oślepia, ale na szczęście ekranik pocketa jest dość dobrej jakości i co nieco na nim widać. Trzeba będzie coś z tym zrobić, ale później. Na razie jedziemy. Na początek bez włączonej nawigacji, tylko sama lokalizacja. W ustawieniach programu wyłączyłem wcześniej opcję „przyciąganie do sieci dróg”, aby się przekonać jak dokładna jest mapa i pozycjonowanie. Jestem pod wrażeniem. Auto jadące po dwupasmówce jest pokazywane na mapie z dokładnością do jezdni, a czasem i pasa ruchu. Pierwszy zgrzyt następuje podczas wjazdu na obwodnicę Krakowa. Podczas jazdy po nowowybudowanych estakadach system pokazuje mi, że właśnie dokonuję orki na przyległym polu. Cóż, poczekamy na aktualizację mapy. Jedziemy dalej. Koniec autostrady – szara rzeczywistość. Zjeżdżam na wąskie, kręte dróżki i pędzę nimi co najmniej 40 km/h. Kolejny zgrzyt. Przy każdym ostrzejszym zakręcie punkcik reprezentujący mondaska na mapie wyjeżdża z zakrętu tak, jakby kierowca zapomniał machnąć kierownicą w odpowiednią stronę. Upewniam się, czy naprawdę jadę po asfalcie, czy znowu nawożę buraki cukrowe. Trzęsie podobnie, ale nie pryska błotem na szybę, więc chyba asfalt. Trochę się zjeżyłem i z tej złości pojechałem do domu, żeby się zastanowić nad sensem życia i głupawym zachowaniem AutoMapy, ale niewiele wymyśliłem. „Jeśli wszystko zawiedzie, przeczytaj instrukcję!” Kolejny raz potwierdziła się słuszność tego stwierdzenia. Okazało się, że aby nadrobić czas stracony na przetwarzanie danych otrzymanych z odbiornika, system antycypuje (ale fajne słowo) no, niech będzie – przewiduje – pozycję samochodu za 1 lub 2 sekundy w zależności od ustawień w opcjach programu i wyświetla to przewidywane położenie na ekranie. Niestety, jest na tyle głupi, że nie uwzględnia zakrętów drogi tylko kierunek jazdy, co, jak łatwo wywnioskować, powoduje efekt częstego lądowania w burakach lub kukurydzy. Na szczęście opcję tę można całkowicie wyłączyć, ale wtedy pozycja samochodu jest sporo opóźniona w stosunku do rzeczywistej. Sprawy nie załatwia nawet włączenie „przyciągania do sieci dróg”. Tym, co już biegną kupować GPSa wyjaśniam, że nie chodzi tu o przyciąganie samochodu do jezdni tylko wyświetlanie położenia auta na najbliszej drodze nawet, gdy GPS twierdzi, że pobocze mamy po niewłaściwej stronie samochodu. Najlepszym rozwiązaniem okazało się zwiększenie częstotliwości czytania pozycji GPS z odbiornika. Ze standardowego odstępu 2s przełączyłem na 1s i poprawiło się na tyle, że nie wrzuca do kukurydzy tylko do najbliższego rowu. Da się przeżyć. Nie wiem, czy wszystkie palmtopy dadzą sobie radę z przetwarzaniem przy tak częstym odczycie pozycji. Mój, z procesorem o częstotliwości ponad 500 MHz, dawał sobie radę doskonale.

    Następnym krokiem była przeróbka mocowania palmtopa. Wylądował on po prawej stronie konsoli dość nisko (dół uchwytu na wysokości gałki dźwigni zmiany biegów). Rozwiązało to problem trzęsawki i słońca, za to ekran jest nieco dalej i trzeba skręcać kark, żeby na niego spojrzeć. Wydaje się też mniej kontrastowy, bo kąt widzenia jakiś taki mało optymalny.Za to komfort obsługi poprawił się znacznie. Podczas jazdy trzeba bardzo uważać, bo czasem kusi kierowcę, aby dokonać jakichś manipulacji na palmtopie. Niestety, jest to bardzo rozpraszające i nie należy, pod groźbą dzwona, nawet próbować takiej zabawy. Ale dla desperatów i samobójców AutoMapa oferuje tryb sterowania (menu) oparty o duże ikony ułatwiające sterowanie palcem, a nie piórkiem. Jednak nie polecam również tej metody. Aby zmienić ustawienia AutoMapy należy się zatrzymać. Program umożliwia również przypisanie różnych funkcji do klawiszy sprzętowych palmtopa. Doświadczony użytkownik będzie wiedział, których funkcji używa najczęściej, a przypisanie ich do klawiszy sprzętowych umożliwi zmianę parametrów AutoMapy nawet podczas jazdy bez specjalnego narażania siebie i innych użytkowników drogi.

    No i wreszcie to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli nawigacja. Od razu powiem, że tu AutoMapa zawiodła mnie na całej linii. Nie miałem czasu na dokładne przetestowanie systemu, ale już pierwsze próby były zniechęcające. System w zasadzie nie nadaje się do nawigacji w mieście. O ile podczas jazdy na dłuższych trasach trudno mieć jakieś zastrzeżenia, o tyle podczas nawigacji po Krakowie lub GOP włos się jeżył na głowie. Kilkakrotnie system próbował mnie prowadzić po drogach od lat zamkniętych dla ruchu (teren wojskowy), po jednokierunkowych pod prąd lub po gruntowych (czytaj: polnych). Podczas moich testów ukazała się nowa wersja programu i map, ale wiele błędów pozostało. Straciłem zaufanie do mapy i traktuję ją głównie jako koło ratunkowe w przypadku totalnego zagubienia.

    Na koniec małe podsumowanie. Na obecnym etapie produkt pod tytułem AutoMapa jest gadżetem nie bardzo nadającym się do poważnych zastosowań. Jednak z moich wycieczek po sieci oraz własnych doświadczeń wiem, że jest dużo lepiej niż było i sprawy idą we właściwym kierunku. Kto wie, może za rok produkt będzie na tyle dojrzały, żeby mógł konkurować z profesjonalną nawigacją montowaną przez producentów w naszych samochodach. Na razie główną zaletą AutoMapy jest fakt, że w ogóle jest. Jakoś nie możemy się doczekać map Polski do profesjonalnych systemów nawigacyjnych i pozostaje ratować się półśrodkiem jakim niewątpliwie jest w tym momencie oprogramowanie AutoMapa.


    MietasM
    Komentarze 2 Komentarze
    1. Awatar rc23
      rc23 -
      Recenzja AM z roku 2005!

      CZas albo to wywalić, albo napisać nowszą
    1. Awatar middy1983
      middy1983 -
      Ale w wersji z grudnia 2013 (mobile Android) nadal bez zmian. Jak dla Mnie jest to pseudomapa w 100%. Śmich na sali! Takie dzielnice jak Wawer, Falenica i sporo innych nadal nie mają numeracji budynków! Gdyby była to jakaś wioska z 4 domami na krzyż - rozumiem - ale Warszawa? Jadę ostatnio nową obwodnicą. Oddana do ruchu spory czas temu! Mapa z 20.12.2013 a na mapie pole ... Puste pole!
  • Partnerzy



    Sklep z częściami samochodowymi

    http://www.oilcenter.pl/
    http://www.wikar.pl/ http://www.rezulteo-opony.pl/
  • Kluby zaprzyjaźnione

    Focus Klub Polska Fiesta Klub Polska Ford Escort FanKlub Polska
  • Warto odwiedzić


    Polska Jazda



    Grupa Image

    MKP na Facebook

    Mondeo Tube

    Mondeo Bowling

    Mondeo Nasza Klasa