• Recenzja głośników Lanzar VX573, czyli jak uporałem się z dźwiękiem w aucie

    Korzystając z wolnej godzinki zajechałem do NorAuto. Ściana pełna głośników, ale w rozmiarze Mondka tylko dwa - trójdrożny Lanzar VX573 (179PLN) i super hiper nowość - dwudrożny Lanzar Neo (249PLN). Poprosiłem o obydwa ale tak naprawdę, uważnie przyglądałem się tylko wersji Neo.

    I tu pierwsze negatywne wrażenie – waga. Neo jest lekki (w przypadku głośników to spora wada, ale cóż, nowa technologia, może się nie znam i tak ma być?). Szczegółowe oględziny przynoszą kolejny zawód – nowocześnie wyglądający głośnik jest niestety mało starannie wykonany. Na membranie widoczne są ślady kleju montażowego. Wybaczam – przecież kupuję po to by go słuchać a nie oglądać.
    Drugi głośnik - Lanzar VX573 to konstrukcja trójdrożna. Wykonany jest dużo staranniej niż Neo, ale zamontowane nad dużą membraną dwa, na pierwszy rzut oka "pierdzidełka" (duży i mały tweeter) przywodzą na myśl stragan jarmarczny. Głośnik jest dużo cięższy od poprzednika - to zasługa dużo większego magnesu pokrytego na dodatek warstwą ochronnej gumy. Nie znałem maksymalnej głębokości montażu głośników w Mondeo ale tak na oko już wydawał się za głęboki, więc nie wdając się w dalsze, szczegółowe oględziny szybko odłożyłem go na półkę.

    Decyduję się na Neo. Mam tylko godzinę więc zaczynam się spieszyć. Pach, pach - odkręcam boczki w duchu klnąc projektanta (chociaż z jego punktu widzenia - po jakie licho tam zaglądać? Głośniki się wymienia najwyżej raz na kilka lat, więc tych dziesięć śrubek nie powinno robić różnicy).
    Przykręcam Lanzara, włączam radio i... chwila, chwila... To jakieś nieporozumienie…! Słyszę piękny bas ale z tylnych, fabrycznych głośników! A co się dzieje z Neo?! Owszem, coś tam czasami miałknie, coś z cicha syknie, ale jakieś to wszystko takie nieśmiałe, zakompleksione...
    Kręcę gałką - wysokie na max, niskie na max... Nic. A nawet jeszcze gorzej! Jakiś szum…? Pierwszy raz słyszę aby na tej płycie były takie szumy! Tak jak w magnetofonie z wyłączonym systemem Doby. Przełączam się na kolejną płytę – to samo, szum i dźwięk przyprawiający ból w uszach. Naprawdę się starałem, po kilkudziesięciu minutach daję jednak za wygraną - oryginalne głośniki Forda brzmią niewiele gorzej. Nie zapłacę 249 PLN za neodymowy bubel. A może to moje 6006 nie da rady wycisnąć z siebie nic więcej?
    Zabieram się za skręcanie drzwi gdy nagle mechanik przynosi te drugie, tańsze Lanzary VX573. Kurczę, spieszę się, ale pokusa jest ogromna - skoro i tak drzwi są rozbebeszone, pal licho - niech będzie. Przykręcam je tylko na dwa wkręty, sprawdzam czy szyby nie zaczepią o magnesy, i jazda. Pierwsze dźwięki i....opada mi kopara. Zagrało pięknie! Balansem przenoszę dźwięk na przód - ooops- giną basy. Wracam więc z ustawieniami na środek -jest O.K.! - po prostu te głośniki świetnie się uzupełniają z fabrycznymi! Oddzielnie grają średnio ale puszczone z tylnymi Forda dają niesamowity efekt. Dokładnie tego mi brakowało!
    Żeby upewnić się że nie jest to chwilowe zauroczenie puszczam kolejne, dobrze mi znane płyty.
    Na początek wirtuoz gitary - Paco de Lucia. Rewelacja. Sam gram na gitarze, więc nie mogę się mylić - nie ma przebarwień - tak właśnie brzmi gitara. Do tego niesamowita przestrzeń, szeroka scena wychodząca daleko poza obrys auta... To jest to czego szukałem! Zamykam oczy i widzę jak Paco chwyta akordy… Głośniki oddają tyle szczegółów, że słychać nawet jak nie dociśnięte struny uderzają o gryf! Rewelacja!!!
    Teraz Roger Waters. Łąka, świerszcze takie, że aż się morda sama cieszy. Basu jest aż za dużo - mam wrażenie że jeszcze trochę i wzbudzi się poszycie drzwi.
    Zasłuchany staram się zlokalizować źródła dźwięku. Są tylko trochę inaczej poukładane niż w domowym audio. Nie jest to do końca jest wina nierozseparowanego zestawu lecz innej akustyki wnętrza oraz dźwięku pochodzącego z czterech a nie dwóch głośników. Różnice są jednak na tyle małe, że nie warto zaprzątać sobie nimi głowy.
    Kolejna płyta to „Upojenie” Anny Marii Jopek. Zazwyczaj to właśnie tej płyty używam do testowania sprzętu audio. Jest doskonale nagrana (z audiofilskim zacięciem) a przy tym niezwykle wymagająca dla sprzętu. Wsłu****ąc się w pierwsze dźwięki obiecuję sobie, że jeżeli zabrzmi choć trochę jak moje B&W, to z miejsca kupuję te Lanzary. Utwór pierwszy, drugi i trzeci... Ponownie zamykam oczy wsłu****ąc się w brzmienie gitary... Cuda na kiju! Już wiem, że te głośniki zostaną tu na stałe.
    Ostatni test - zobaczmy jak Lanzarki sobie poradzą z najcięższymi gatunkami muzyki. Hej - Rammstein - do dzieła! Nun liebe Kinder gebt fein acht ( … ) Mein Herz brennt!!! ……………. O Matko……….. żebym się pazurkami nie ucapił podłokietnika, to niechybnie by mnie wyrwało z fotela! Trzęsienie ziemi! Sprzeczać się tylko można o to, którego stopnia. Super...!!! Lubię, kiedy od basów obraz we wstecznych lusterkach się zamazuje... Sam miód! A co na to Therion? hmm...? np. płyta Theli? Rrruuuummmssss!!!
    Uff… Coś czuję, że chyba kilka kolejnych zgrzewów na błotniku puściło, ale warto było.
    W domu rzadko słucham tak głośno bo Żona zawsze ma pretensję że kwiatki z parapetu spadają ale tu mogę hulać do woli - nic nie spadnie. Chyba że jeszcze raz szczęka -z wrażenia.
    Dzwoni telefon - asystentka przypomina o rozpoczynającym się właśnie spotkaniu na którym miałem być obecny. Jakie spotkanie?!? Tu Therion przyjechał a ty mi tu wyskakujesz z jakimś spotkaniem! Do piekła!
    Dosyć testów - biorę te Lanzary. 179 zeta to kosztuje bilet na jeden koncert. A ja przed chwilą byłem na co najmniej czterech, więc jestem jeszcze do przodu. Skręcam drzwi i szczęśliwy wracam do domu.

    Nie zrobiłem jeszcze jednego testu. Testu najbardziej wymagającego gatunku muzyki, muzyki której słucham równie często jak rocka - muzyki poważnej. Trochę z obawy o popsucie sobie dobrego wrażenia. Moim konikiem są utwory chóralne i mało który sprzęt, nawet ten z najwyższych półek daje sobie z nimi radę. Zazwyczaj wypluwa z siebie ścianę przeraźliwego, zbitego w jedną masę dźwięku, dlatego nauczyłem się już, że Wagnera, Orffa czy Borodina należy słuchać w Filharmonii i Operze a w ostateczności w domu. Auto jest wybitnie nieodpowiednim na to miejscem. Aczkolwiek myślę, że z nieskomplikowanymi utworami kameralnymi ten Lanzar spokojnie też by sobie poradził.


    Podsumowanie.

    Meloman, to miłośnik muzyki. Dla niego nie ma znaczenia sprzęt na którym słucha - ważne jest tylko to, CZEGO słucha. Audiofil, ma trochę odwrotnie - na pierwszym planie jest nie co, lecz JAK to brzmi. Ja gdzieś tam się chyba zaplątałem pomiędzy nimi.
    Niby najważniejsze jest to CZEGO słucham, ale jeśli TO COŚ brzmi kiepsko, to się irytuję i wolę już nie słuchać niczego.
    Jak wiecie w geście desperacji zamieniłem swojego Blaupunkta Los Angeles na Ford 6006. Po prostu miałem już dosyć targania ze sobą panela i wielokolorowego kokpitu w aucie. Zmiana przyniosła oczekiwany skutek – wyglądało ładniej, brzmiało tragicznie. Mam wrażenie, że całe audio w Mondeo projektowano po to, by nie przeszkadzało w rozmowie kierowcy z pasażerami. Zrobienie ciut głośniej przyprawia o potężny ból głowy.
    Już jakiś czas temu zacząłem główkować nad zmianą brzmienia, głęboko wierząc, że problem tkwi w głośnikach a nie w odtwarzaczu. Mając doświadczenia z Blaupunkta wiedziałem, że nie potrzebuję wzmacniacza, subwoofera ani dodatkowych gwizdków w słupkach, żeby zagrało dokładnie tak, jak tego oczekuję. Zacząłem więc szukać dobrych głośników w rozmiarze fabrycznym 5x7. Po wielu dniach szperania w sieci wytypowałem pięć marek: Pyle, Lanzar, Hertz, Infinity, JBL. Najbardziej napaliłem się na te dwie ostatnie (świadomość marki to potęga) niestety, opinie użytkowników były na tyle rozbieżne, że nie odważyłem się kupić ich w ciemno, bez jakiegokolwiek odsłuchu.
    I tak trafiłem do NorAuto. To była jedyna szansa, żeby usłyszeć jak naprawdę zabrzmi głośnik w zestawieniu z radiem Forda. Warto było.
    Na koniec jeszcze uwaga dla użytkowników innych modeli niż Ford 6006. Nie sprawdzałem, ale jest wielce prawdopodobne, że końcówki wzmacniaczy we wszystkich tych modelach mają podobną charakterystykę (nie piszę o mocy, bo jest inna). W związku z powyższym, zamontowanie tego samego zespołu głośników prawdopodobnie przyniesie identyczny efekt. Dla pewności należało by to jednak sprawdzić.

    PS.
    Dziś ponownie wsłuchiwałem się w zamontowany zestaw. Raz, że nie chciałem wysyłać tej opinii będąc pod wrażeniem chwili a dwa, że głośniki są na etapie wygrzewania (też kiedyś nie wierzyłem w wygrzewanie dopóki osobiście nie doświadczyłem tego zjawiska). Moje wczorajsze wrażenia potwierdziły się. Bas jest punktualny, mięsisty i utrzymany w ryzach (to zasługa oryginalnych głośników z tyłu) środek spokojny, nienatarczywy zaś wysokie – to prawdziwy majstersztyk. Scena jest tylko w niektórych miejscach minimalnie rozjechana, ale jak już wspominałem w aucie jest to dopuszczalne (chcąc ją poukładać należałoby wymontować głośniki z tylnych drzwi i bas czerpać z bagażnika)
    Może nie jest to zestaw moich marzeń - ten na pewno składałby się z odtwarzacza Nakamichi i głośników B&W, ale dopóki w taki się nie zaopatrzę, z przyjemnością będę słuchał tego, co mam teraz. I Wam też z czystym sumieniem go polecam.
    Amen
    Bert
  • Partnerzy



    Sklep z częściami samochodowymi

    http://www.oilcenter.pl/
    http://www.wikar.pl/ http://www.rezulteo-opony.pl/
  • Kluby zaprzyjaźnione

    Focus Klub Polska Fiesta Klub Polska Ford Escort FanKlub Polska
  • Warto odwiedzić


    Polska Jazda



    Grupa Image

    MKP na Facebook

    Mondeo Tube

    Mondeo Bowling

    Mondeo Nasza Klasa