Jestem jednak chyba trwaldzielem; chcę opowiedzieć o perypetiach z zakupem i naprawą mondka z 2003 roku.
Moja wypowiedź nie ma być opiniotwórcza, to moje przemyślenia o tym co mnie spotkało.
Po wielu latach w końcu kupiłem: Ford Mondeo 2.0 TDCi z 2003 roku. wszystko, czego można chcieć i oczekiwać z samochodu, no super.
Kupiło mi się go w styczniu tego roku, "walnięty" z przodu, prawie mocno, i tak warto. No i się zaczęło:
- blacharz i lakiernik sprawili się super,
- mondek stał wcześniej w komisie (dane ku przestrodze innych na końcu), odpalał jak "złoto", tak na prawdę coraz słabiej, z tym że przy mnie - ideał'
- pierwsze odpalenie - wtryski leją:
- mechanik: przedmuchy na korku wlewu oleju: diagnoza: pokrzywione korbowody od nadmiernej prezentacji pracy silnika przy uszkodzonych wtryskach przez komis;
- telefon do komisu - gościu olał mnie lepiej niż moje wtryski;
- oki, chciałem mondka, więc go zrobię,
- wymiana wtrysków, pompy paliwowej przy okazji, uszczelki pod głowicą, korbowodów, pierścieni i jeszcze parę innych detali,
- przeżyłem bo go chciałem.,
Chcę jednak - ku przestrodze - wszyskich uczulć: gościu w ostrowskim komisie kładzie lagę na to co sprzedaje i komu, nie chcę dać w sieć o kogo chodzi, ale wszystkich zainteresowanych w zakupie samochodu w Ostrowie Wlkp. proszę o info na cmajarek@post.pl, z chęcią podam indywidualnie namiary na gościa, ktróry mnie wysadził.