Jechałem sobie dzisiaj spokojnie do pracy. Na dworze lekka mgiełka, widoczność tak z 300-400 metrów, a tu przede mną dwóch takich co spadli z księżyca paraduje w najlepsze na przeciwmgielnych. Ruch spory, odstępy między autami po 15 metrów, a owieczki sobie świecą z tyłu na czerwono jak szyldy domu publicznego (choć nie tak interesująco

Drugi dobijający zwyczaj, to niewłączanie świateł mijania wtedy, kiedy są potrzebne. Problem dotyczy zresztą również sezonu letniego i jazdy w tunelach. Zwlekanie z włączeniem świateł do momentu, aż przestaję widzieć kierownicę w aucie nie jest dobrą praktyką. Co ciekawe, ci co najbardziej oszczędzają żarówki, zwykle jeżdżą ciemnymi, stopionymi z tłem samochodami. Czyżby wrodzona skłonność do ukrywania się? Nie będę cytował już kodeksu drogowego, ale pasowałoby wiedzieć, że zmierzch to jeszcze nie noc, a świt, to już prawie dzień. Pewien pan kładący u mnie glazurę wyjechał kilka tygodni temu wieczorem spod mojego domu swoją cordobą wprost pod nadjeżdżające szare audi jadące bez świateł po szarej drodze w godzinie kiedy zrobiło się już szaro. Oczywiście skasował auto i była to bez wątpienia jego wina. Ale czy na pewno tylko jego?
Kolejna rzecz, to odśnieżanie samochodu. Wierzę, że wśród klubowej braci nie ma takich, którzy odśnieżają lub odmrażają tylko przednią szybę przed wyruszeniem w drogę. Widziałem osobiście kilka wypadków spowodowanych przez nieodśnieżony samochód, a raczej nierozgarniętego kierowcę. Poszkodowanymi w takich wypadkach bywają również ci, którzy mają czyste auta, a mieli nieszczęście jechać za takim bałwanem (dosłownie i w przenośni). Pomijając fakt, że można zarobić niezły mandat za jazdę zasypanym samochodem, to należy mieć na względzie bezpieczeństwo innych kierowców zmuszonych jechać w tumanie śniegu zwiewanego z samochodu z tumanem w środku oraz dzieci idących do/ze szkoły, których możemy nie zauważyć przez dziurkę w pokrywie śnieżnej naszego samochodu.
O jeździe na bani lub z komórą przyklejoną do ucha nie wspomnę, bo to temat na oddzielne, całoroczne a nie tylko zimowe, narzekania.
I na koniec o gumach
