Witajcie Koledzy. Tak jak obiecałem, zamieszczam fotoreportaż o tym, jak w garażowych warunkach, samemu, bez strachu przywrócić prawidłowy luz zaworowy. Do tej drastycznej metody zmusiła mnie ówczesna sytuacja, bowiem kontrolnie sprawdziłem luz u siebie i strach zajrzał mi w oczy.
2 telefony do mechaników którym ufam i okazało się że i drogo i długo.
Podjąłem się sam, gdyż auto do pracy potrzebne a jeździć prawie już nie szło.
Tym gorzej też dla skrzyni automatycznej.
Pierwsza czynność, to wyssanie wiedzy z naszego forum. Z wdzięczności zasobów rewanżuję się tym felietonem.
Przystąpiłem do prac dopiero, jak już nic nowego wyczytać nie szło.
Pierwsze podejście, zdjęcie pokrywy, wykręcenie świec i kontrola stanu aktualnego. Pomiar luzów, zanotowanie ich, potem ustalenie GMP 1 cylindra. To szło ustalić za pomocą suwmiarki i z dokładnością do 0,01mm. Istotnie w tym położeniu wkręciłem blokadę wału, kontrolnie chciałem wcisnąć płaskownik blokady wałków ale nie szło, na oko było widać ze rozrząd nieprecyzyjnie był złożony. Nie było sensu poprawiać bo i tak luzów by to nie zmieniło, zostawiłem to na montaż. Lekko wkręciłem świece z powrotem, coby tam nic nie wpadło i wziąłem się za demontaż.
Reszta textu jest na zdjęciach, nie chce by niektóre wyrazy odnajdywały Goog-le. To nasze forum.
Przypominam, że zabieg dotyczy silnika zetec z czarnym deklem i zbyt małych luzów zaworowych. Nie na odwrót.
I tak oto mozolnie 16 luzów zostało skorygowanych do zaleceń fabrycznych.
Każdy z nich przymierzałem z wałkiem kilkakrotnie, wkładałem, mierzyłem wyjmowałem szlifowałem wkładałem i tak do celu .
Gdy wszystko poskładałem, ustawiłem rozrząd jak należy, sprawdziłem ponownie luzy. Odniosłem wrażenie , że właściwe listki do właściwych zaworów jakby ciaśniej wchodziły. Odjąłem 0,05 z listków - nieco za luźno.
Wniosek: Z zamierzanych docelowo 0,25 i 0,35 uzyskałem około 0,22-23 i 0,32-33.
Po kilkukrotnym ręcznym obracaniu wału czas na rozruch. Zdjąłem kable ze świec i pokręciłem rozrusznikiem. No, pokręcił. Czas na odpalenie.
Odpalił, ale jak to zaczęło klepać, dzwonić, straszne dźwięki, przerażające. Włosy mi się zjeżyły, ale dalej się kręcił. Szybko doszedłem do wniosku, że trzeba poczekać na olej. Był gęsty, było zimno. Jak olej dostał się w zakamarki szklanek, płytek silnik ucichł. nabrał nieco temperatury i stwierdziłem samopochlebnie: DOBRA ROBOTA!! Teraz mogę szklankę z wodą postawić i ta woda nie drgnie, wcześniej nawet puste wiadro by nie ustało.
Dziś pierwsza jazda. Pełna kultura
I to by było na tyle mojej opowieści.
Wiadomość